List z Pustki #2: Olbrzymy i mgławice
18 Mar 2016Dregory The Crow
Wiedziałem. Po prostu wiedziałem, że tak będzie...Wytrzymałem w bańce jakieś półtora miesiąca i znowu ruszyłem w Pustkę. Co prawda to było bardzo intensywne półtora miesiąca - zarobiłem sporo kasy (większość już wydałem), wypracowałem kilka awansów, w tym awans na chorążego we Flocie Federacji, więc mam możliwość zakupu wszystkich federacyjnych statków oprócz korwety, na którą i tak długo jeszcze nie będzie mnie stać. Jednak zmęczyło mnie to.
Co było robić... Wziąłem kadłub Julka i znowu zrobiłem z niego statek ekspedycyjny, który pomalowany na biało, wygląda rewelacyjnie.
Tym razem celowałem w wyekwipowanie statku do eksploracji na krótkim i średnim dystansie. Ograniczona liczba modułów wewnętrznych sprawia, że trzeba wybierać pomiędzy łazikiem planetarnym a jednostką naprawczą. Wybrałem łazik, a brak możliwości przeprowadzania napraw w trakcie podróży, jak dla mnie, dyskwalifikuje statek z dalekiej/długotrwałej eksploracji. Tak, jestem asekurantem...
Skoro nie zamierzam lecieć daleko, ani się śpieszyć nie ograniczałem zbytnio wagi statku, a co za tym idzie zasięg skoku nie powala na kolana. Tak oto powstał Julek z modułami jakości "A", uzbrojony w 3 lasery pulsacyjne i względnie mocne tarcze. Ponieważ nie chciałem schodzić z zasięgiem skoku poniżej 30 lat świetlnych wstawiłem mniejszy, szesnastotonowy zbiornik paliwa. Ograniczyło to wprawdzie zasięg do 110 lat świetlnych, ale dla mnie wystarczy, nie zamierzam przebijać się na drugą stronę galaktyki. Przynajmniej nie tym razem...
Pierwszym przystankiem była Betelgeza. Byłem tam niedawno Leszym, ale nawet nie lądowałem. Tym razem miałem ze sobą łazik.
Pierwszy raz podchodziłem do lądowania na planecie z cały czas aktywnym lejkiem paliwowym. Świetny sposób, żeby uświadomić sobie jak wielka jest ta gwiazda. Widok z powierzchni planety też jest niczego sobie. Duża część nieboskłonu płonie. Wyjeżdżając łazikiem z krateru, w którym wylądowałem, miałem wrażenie, że za chwilę wjadę prosto w ścianę ognia.
Betelgeza (Betelgeuse, alfa Orionis) – gwiazda w gwiazdozbiorze Oriona. Nazwa pochodzi od arabskiego يد الجوزاء („Jad al-Dżauzā”, „Ręka [gwiazdozbioru] Bliźniąt”, „Ręka olbrzymki”). Nazwa ta występuje już w książce arabskiego astronoma Abda Al-Rahmana Al Sufiego opisującej gwiazdozbiory i gwiazdy stałe.
Kiedy miałem już dość patrzenia na płonące niebo, postanowiłem ruszyć dalej. Przeglądając mapę przypadkiem natknąłem się na Mgławicę Eskimos. Jeszcze nigdy nie oglądałem z bliska mgławicy planetarnej. Lecimy.
Mgławica Eskimos (również NGC 2392) – mgławica planetarna położona w gwiazdozbiorze Bliźniąt, owalnego kształtu z jaśniejszym brzegiem.
Po wskoczeniu do systemu GCRV 4981, czyli systemu, w którym jest mgławica, powitała mnie spora gwiazdka klasy O. Z kolei skanowanie systemu ujawniło obecność czarnej dziury. Trzeba było dokładnie to zbadać.
Sama czarna dziura jest dość mała. Efekt soczewkowania grawitacyjnego pojawił się dopiero z odległości około 500 km, co w skali wszechświata oznacza, że prawie wsadziłem głowę w czarną dziurę. Warto to zrobić, jednak należy zachować ostrożność. Połączenie mgławicy planetarnej i efektów wizualnych serwowanych przez czarną dziurę zapiera dech w piersiach (świadomość, że znajdujesz się kilkaset kilometrów od źródła grawitacji tak silnego, że nawet światło nie jest w stanie się z niego wydostać też ma w tym swój udział).
Odleciałem na bezpieczną odległość od czarnej dziury i na tym zakończyłem pierwszy dzień wyprawy. Wyprawki właściwie. Chociaż kto wie, moja niefortunna podróż do centrum galaktyki też zaczęła się od włóczenia się po okolicy.
A teraz spać.
Cytaty pochodzą z Wikipedii.