Personal content

Real name
Place of birth
Year of birth
Age
Height
Weight
Gender
Build type
Skin color
Hair color
Eye color
Accent
Stacja orbitalna Dalton Geteway, system LHS 3447, czas ziemski 15.12.3000.


W pomieszczeniu panował półmrok, na łóżku przebudził się mężczyzna i chwytając się za głowę syknął z bólu.
- Kurwa, co mnie tak łeb napierdala…
- Witaj komandorze Morlokus. - odezwał się głos z ciemnego konta pokoju.
Morlokus usiadł na łóżku rozejrzał się mętnym wzrokiem próbując dostrzec rozmówcę.
- Morlokus!? Jaki “Morlokus”?
Wysoka postać wstała z fotela i podeszła do łóżka.
- Tak, teraz nazywasz się Morlokus - rzucił jakiś niewielki przedmiot na łóżko obok niego. - To twoja licencja Federacji Pilotów, w hangarze stoi mowy Eagle, na koncie masz 2000 kredytów, zakontraktowaliśmy też w tutejszej stacji kilka drobnych zleceń dla ciebie. Na początek powinno ci wystarczyć. To wszystko co mogliśmy dla ciebie zrobić, Morlokusie.
- My, jacy my? Jaki kurwa Morlokus! Nie nazywam się Morlokus, jestem… yyy… kurwa, moja głowa!
- To prawda nie nazywałeś, się Morlokus, osoba, którą byłeś kiedyś w oficjalnych raportach nie żyje. Statek w którym była przewożona spłonął w koronie słońca podczas błędnego skoku. Teraz jesteś niezależnym pilotem, najemnikiem, handlarzem, górnikiem czy czym tam chcesz…
- O co tu chodzi, do cholery?!
- Kiedyś pracowałeś dla rządu Federacji. Niestety sprawy się dość skomplikowały i jak sądzimy dowiedziałeś się czegoś o czym nie powinieneś był wiedzieć i dla “bezpieczeństwa państwowego” - jak to określono w rozkazach, grube ryby z otoczenia prezydenta Zachary Hudsona postanowiły cię zlikwidować. Ja, jako twój wieloletni przełożony i jak mi się wydaje, przyjaciel, znając twoje osiągnięcia dla Federacji nie mogłem na to pozwolić. Wraz z kilkoma wtajemniczonymi w to osobami  z naszej komórki, zaaranżowaliśmy twój oficjalny zgon i postaraliśmy się o nową osobowość dla ciebie…straciłeś swoje poprzednie życie ale daliśmy ci nowe.
- Wielkie dzięki… w łeb też mnie zdzieliliście…?! - Morlokus chwycił się za głowę, ból stawał się nie do zniesienia. To co do niego mówił jakby nie trafiało do niego.
- To wszystko co mogłem dla ciebie zrobić za to, że kilka razy uratowałeś mi i kilku swoim kolegom życie a Federacja nawet nie wie ile tobie zawdzięcza.  
Mężczyzna podszedł do drzwi, otworzył je. Morlokus trzymał się za głowę i jęczał z bólu.
- Głowa, to efekt naszej nowatorskiej chemicznej metody kasowania pamięci. Wybacz ale to była konieczność. W kabinie sanitarnej masz tabletki łagodzące efekt uboczny jakim jest ból. Weź je i prześpij się. Do kilku dni powinno ci przejść.
- Wal się!
- “Nie ma za co, wiedziałem, że będziesz mi wdzięczny” - odpowiedział z lekkim uśmiechem -  Nie próbuj mnie szukać, ani tym bardziej swojej przeszłości. Nic nie znajdziesz a jeśli nawet to tylko na swoją własną szkodę. Żegnam, więcej się już nie zobaczymy - odwrócił się i wyszedł. Drzwi zamknęły się automatycznie z charakterystycznym sykiem.




* * *




Kilka dni później.

Morlokus siedział w kabinie Eagla i przeglądał dziennik misji.
- Przewieść wiadomość do systemu...., zlikwidować piratów… 100 kredytów, 250… co to za pieniądze, w jakiej ja jestem cholernej dupie! Muszę się wydostać z tego bagna.
Kilka klików, prośba o start do wierzy kontrolnej i czerwony, błyszczący nowiutki Eagle zaczął wyłaniać się z hangaru.
- “Statek zwolniony” - zakomunikował łagodny kobiecy głos komputera pokładowego.
Był przekonany, że go dobrze zna, już nie raz go słyszał, te wszystkie sekwencyjne  komunikaty, jeden po drugim wypisane były gdzieś w jego podświadomości niczym mantra w starożytnych księgach.
Gdy położył jedną dłoń na przepustnicy a drugą na drążku sterowniczym przeszedł go dreszcze emocji, czuł, że kabina pilota statku kosmicznego jest miejscem w którym czyje się najlepiej i pewnie.
Poderwał Eagle, zręcznie wycelował w wylot ze stacji orbitalnej i natychmiast odpalił dopalacze. Kilku pilotów wlatujących wolno i ostrożnie do stacji szarpnęło w panice stery, ale zanim zdążyli odpowiednio zareagować, czerwony Eagle już śmignął między nimi.

Opasły policjant leciał powoli niemal dryfował w swoim Viperze podczas nudnego, rutynowego lotu w okół stacji. Gdy nagle ze stacji wyskoczył na pełnej prędkości Eagle policjant podskoczył rozlewając przy tym cole i rozsypując frytki po całym kokpicie.
- Kurwa, znów jakiś pierdolony przemytnik!
Odpalił skaner, ale zanim obrócił swój statek, w bocznej szybie kokpitu zobaczył tylko błysk towarzyszący wejściu w skok nadprzestrzenny.
- “06, 06 zgłoście się do cholery! Co ty tam kurwa znowu śpisz albo wpierdalasz te swoje frytki?!” - z komunikatora odezwał się głos oficera dyżurnego.
- Tu 06, zgłaszam się! Czy mam przeskanować jego skok, sir? Odbiór!
- “Mózg se przeskanuj... kurwa!“ Bez odbioru!

W okół Morlokusa zawirowała niebieskawa energia skoku nadprzestzennego.
Miał świadomość, że utracił całą swoją przeszłość pozostawiając ją z tyłu zasnutą mgłą chemicznej niepamięci, ale jego przyszłość właśnie miała się zaraz wyłonić z nadprzestrzeni…


http://ed-morlokus.blogspot.com/